Dziś pod lupą pierwsze marnotrawstwo: TRANSPORT. Niedoceniany pożeracz energii, czasu, miejsca i urządzeń, które coś przenoszą.W przpadku produkcji transport okrutnie rozwleka procesy. Załóżmy, że pracownik 20 razy dziennie przemierza dystans 30 metrów. To daje ponad 160 km. To tyle ile pielgrzymi z Bielska Białej idą do Częstochowy – również raz na rok :)Transport w kontekście przenoszenia materiału z miejsca na miejsce wymaga poświęcenia 2 lokalizacji aby go składować, a miejsce to przecież koszty.Dodajmy energię osób które przekładają towar, albo utylizację wózków widłowych. Ich serwis, paliwo też kosztuje.Transport to skutek dużych partii i kiepskiego, nie rewidowanego od lat layoutu.Aby go wyeliminować trzeba się skupić na przepływie.Duże partię można zredukować za pomocą SMEDa. Zaprojektowanie dedykowanych produktom gniazd produkcyjnych (workcell brzmi lepiej :)) również znacznie wyeliminuje marnotrawstwo.W biurze sytuacja jest analogiczna z tym że przenosimy głównie dokumenty, które to z procesem głównym mają jeszcze mniej wspólnego. Hipotetyczne ćwiczenie: Możnaby narysować drogę jaką przemierza przeciętna kartka z drukarki zaczynając od dostarczenia jej w ryzie papieru do firmy, a kończąc w niszczarce czy archiwum. Tu nazwa „diagram speghetti” miałaby swoje odzwierciedlenie. Warto śledzić i rysować. Wasze dzieła niejednego zaskoczą i dostarczą mocnych dowodów.
Nie łatwe zadanie mają firmy kurierskie. Większość czasu w ich procesie to nieunikniony transport. A klient płaci za samo dostarczenie czyli tzw. dzwonek do drzwi.
Transport w firmie jest często zbyt bagatelizowany. Małe kroki zmierzające do redukcji przemierzanych dziennie metrów, dają ogromne oszczędności w skali miesiąca czy roku i to w wielu wcześniej wspomnianych aspektach.